No cóż po z tym, że wczoraj skończyłam wywiad dla Włocławskiego Hip-hopu (zapraszam do czytania TUTAJ), wreszcie napiłam się swojej ulubionej kawy, a nie jakiejś brejowatej i ohydnej podróby i przeczytałam książkę Paula Coelha pt. „Alef” nic ciekawego się u mnie nie dzieje. W głowie mam setkę smutnych myśli, ciągle bije się z samotnością starając się jakoś wyrwać z jej objęć, ale jak w swojej jeszcze nie dopracowanej piosence napisałam:
„Nie chce po cichu gdybać, głośno wierzę w przeznaczenie
Wiec tamtejszy żal i smutek musiał mieć jakieś znaczenie…”
Myślę, że może właśnie tak powinno być .
Nadal czuje się bezradna… nadal zadaje pytania, które właściwie po za tym, że zostają bez odpowiedzi lądują gdzieś w przestrzeni. Przede wszystkim czuje się więźniem samej siebie, ale aby Was nie zasmucać smutną refleksją dotyczącą chaosu w mojej głowie napisze parę słów dla miłośników lektury brazylijskiego pisarza.
Po pierwsze książka uwiodła mnie od pierwszych stron. Przede wszystkim jak przy czytaniu „Zahira” czy innych książek z pod jego nazwiska jestem pod wrażeniem, że wciąż drąży temat magii wszechświata, szamaństwa itp. Autor odpowiada o podróży do swojego królestwa, które wydaje mu się zaginione. Patrząc na rzeczownik „podróż” należy go odbierać dosłownie jak i w przenośni. Autor podczas rozmowy z J. wypełnionej żalami na temat jego doczesnego bytu, stara się uzyskać odpowiedzi. Niebawem podejmuje decyzję o podróży koleją transsyberyjską, tłumacząc to jako jedno z dziecięcych marzeń. Stara się odszukać odpowiedzi na nurtujące go pytania, odnaleźć je w jednym ze swoich poprzednich wcieleń i wreszcie po części zostaje naprowadzony na drogę do celu znajdując się w Alefie z jedną z jego czytelniczek, która znalazła się w pociągu (wydawałoby się) przypadkowo.
Jak dalej potoczy się jego przygoda w poszukiwaniu odpowiedzi? Co wyniesie z tej podróży wypełnionej historiami ludzi, nowymi odkryciami, po części poznając historie każdej miejscowości, na której się znajdzie?Czym właściwie jest „Alef”? Musicie sami się przekonać!
Jak zawsze wyciągnęłam parę cytatów z lektury, które warto moim zdaniem sobie przygarnąć.
„…kto chce żyć pełnia życia, nigdy się nie zatrzymuje.”
„Każde z nas jest twórca i dziełem, ale także marionetką w rękach Boga.”
"Buntuję się. Decyduję. Zmieniam. Odnajduję siebie. Idę. Działam. Budzę się. Doświadczam. Podnoszę się. Marzę. Zwyciężam. Odkrywam. Wymagam. Myślę. Wierzę. Krzepnę. Rozwijam się. Pytam. Jestem."
od pewnego czasu kompletnie nie czytam jego książek, zdecydowanie bardziej podobają mi się te starsze, jak weronika postanawia umrzeć, albo 11 minut :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :)