Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WoS. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą WoS. Pokaż wszystkie posty

28 kwi 2016

WOS: Kiedy wchodzisz do restauracji nie pytaj, czy...

     W gastronomii pracuję od kiedy skończyłam szkołę. Miałam okazję więc zapoznać się z dziwnymi pytaniami ze strony gości. Może więc na początek przytoczę definicje, z którą warto zapoznać się zanim wejdzie się do jakiejkolwiek restauracji, lokalu gastronomicznego czy fast foodu.

Według Wikipedii:

Restauracja lokal gastronomiczny, w którym konsumpcja odbywa się przy stolikach, zwykle z obsługą kelnerską.

Dlatego tak uwielbiam kiedy goście wchodzą do restauracji i zadają następujące pytania:

"Dzień Dobry. Czy można tu coś zjeść?" - na co natychmiast mam ochotę odpowiedzieć, "Nie proszę Pana/Pani. U nas zamawia się jedzenie, żeby na nie patrzeć, a później za to patrzenie płacić."

Lub inny przykład, gdy drzwi są otwarte na szerz ( co wręcz powinno zachęcać i mówić samo za siebie niż odstraszać) i wtedy słyszysz coś takiego jak :

"Dzień Dobry. Otwarte? " - oczywiście w głowie układa się już " Nie proszę pana/pani, dzisiaj lokal jest otwarty tylko po to by się wywietrzył. Dla gości jest oczywiście nieczynne."

Czasem niektórzy zniecierpliwieni goście już ledwie po przekroczeniu progu lokalu wołają o kartę, co mniej więcej odbywa się tak.

"Dzień dobry. Można jakieś menu?" - a ja patrzę tak z uśmiechem na ustach i zapraszam ich by sobie usiedli, a ja podam im karty. Jednak w głowie oczywiście złożyłam sobie już zdanie stosowne do okazji, ale nie wypadające go wypowiedzieć, czyli " Nie proszę Pana. Zakładam, że już pan zna naszą kartę więc zaraz podejdę i przyjmę zamówienie. "

Są też tacy, którzy mimo pustki na sali i wszystkich stolików wolnych, szukają miejsca i pytają czy można usiąść.  - "Ależ oczywiście... że nie. Tam siedzą goście, schowani pod peleryną niewidką. Ale chyba mamy jeszcze jeden mały wolny stoliczek dla państwa:)".

Kilka ciekawych kwestii udało mi się też usłyszeć kiedy pracowałam w jednej z sieci fast food'owych w moim mieście. Było to mniej więcej:
-proszenie o ciepłego shake'a!
- o hamburgera/cheesburgera bez mięsa!
- lekko gazowaną wodę ( której nie mieliśmy w sprzedaży)
- czy sprzedajemy hot-dogi?( od razu odpowiem, że nie znajdziecie tego w Burger Kingu, McDonaldsie czy KFC)

Oczywiście z czasem do wszystkiego można się przyzwyczaić. Dlatego takie pytania stały się pewnego rodzaju standardem. Z ciekawych rzeczy uwielbiałam też kiedy nasi goście przekręcali nazwy kanapek czy niektórych napoi zimnych - bezcenne:) A wy? O co pytacie wchodząc do restauracji? Z jakimi przypadkami się zetknęliście?

13 sty 2016

Wiedza o społeczeństwie - Gdzie się podziali ?

     Jakiś czas temu w ramach poszerzenia horyzontów zawodowych byłam na meczu naszej miejscowej drużyny koszykarskiej. Szczerze powiedziawszy nie jestem fanką tego sportu, choć oglądanie takiego meczu na żywo to na prawdę coś fajnego. Tak przy okazji powiem, że wszystko na żywo jest lepsze: muzyka, kabaret, występy taneczne - po prostu warto czasem zainwestować w żywą rozrywkę.

     Jednak nie o tym dzisiaj chciałam. Tak więc byłam na meczu, oczywiście nie sama. Towarzyszyło mi dwóch kolegów z pracy, którzy mają większe obycie w temacie. Mało tego wieloletnie doświadczenie w branży barmańskiej co zaowocowało wieloma znajomościami i ich rozpoznawalnością. Na meczu ubrana w uniform z pracy stałam między dwójką panów, do których co róż podchodziło wiele osobistości z wyższej półki. Tak pełno panów w garniturach, którzy obejmują ważne stanowiska. Prezesi i prezeski, trenerzy i sponsorzy. Wszyscy eleganccy jak na człowieka z pozycją przystało. Wśród nich jeden pan w dresach, który był bodajże drugim trenerem naszej drużyny. Oczywiście zauważył jednego z moich towarzyszy i od razu pokierował się w naszą - bardzo istotne słowo - stronę. Jednak po chwili zauważył, że stoję tuż obok niego i zamiast w pierwszej kolejności przywitać się z nim, jak na dżentelmena przystało przywitał się ze mną.
   
Pewnie większość z Was nie wie do czego dążę? Otóż do tego, że żaden z tych ważnych prezesów, którzy byli wokoło, którzy podchodzili by się przywitać z moimi kolegami w większości nie bardzo zwracali uwagi na to, że jakaś tam kelnerka stoi razem z nimi. Mało tego większość nawet nie odezwała się słowem póki z grzeczności przed "ważnymi głowami" ( trzeba to ująć w cudzysłowie) nie powiedział nawet dzień dobry!  I wśród tych wszystkich czarnych i granatowych garniturów znalazł się jeden gentlemen w dresie, który potrafił zachować prawdziwą klasę. Zrobić wrażenie na zwykłej kelnerce, ale jednak kobiecie. 

   
Archetypem jest model rycerza na białym koniu. Żadna z nas pewnie już dawno nie marzy o takim mężczyźnie. Jednak zauważyłam, że panowie młodsi czy też starsi zupełnie zapominają o szacunku do kobiety ( a niekiedy o szacunku ogółem to już nie wspomnę!). Nie wiem czy to kwestia wychowania, otoczenia czy indywidualnych przekonań, ale to straszne. Tak proste gesty jak przywitanie się najpierw z kobietą, a dopiero później ze znajomym, otwieranie drzwi  i ustępowanie paniom pierwszeństwa to na prawdę gesty niewielkie, ale mają wielkie znaczenie. Myślę, że żadna z nas nie wymaga by nasi mężczyźni codziennie robili nam śniadania do łóżka, kupowali choć jedną różne na dzień (o bukietach nie wspominam)  i traktowali nas jak księżniczki. Chodzi już tylko o te tak proste rzeczy, gesty, które swoją tradycją sięgają niemal zamierzchłych już czasów. Małe przyjemności od czasu do czasu oczywiście też są mile widziane, ale kultura obowiązuje raczej na porządku dziennym. Cóż nie będę się wypierała, że kobieta dbać o swojego mężczyznę powinna ;).

"Wiem, Mała wiem, że świat cierpi na brak mężczyzn, szczególnie tych którzy są cokolwiek warci, wiem. Ale wierz mi dziecinko, jest na tym świecie kilku porządnych gości. Oni istnieją.(...)" - Mr G

     A moje pytanie brzmi, gdzie takie unikaty można znaleźć?

10 kwi 2014

WOS - kultura toaletowa kobiet

     Dawno nie pisałam więc postanowiłam wejść tu z nowym działem pt. Wiedza O Społeczeństwie. Będę w nim poruszała kwestie społeczne, wytykanie wad ludziom ( w tym nawet sobie) i pokazywała jakimi ludźmi otaczamy się na co dzień. Wierze, że będzie to dział, w którym każdy z Was będzie miał tu coś do powiedzenia bez względu na wiek, płeć czy poglądy. Zacznę wracając do szkolnego koszmaru, z którym po dziś dzień się spotykam. Widywałam to w szkolnych łazienkach, w toaletach centrum handlowego i nawet w supermarketach. Świadkami tego byliście wy i wasze sąsiadki, żony, kochanki, córki, uczennice, babcie i matki. O czym mowa? O kulturze toaletowej kobiet, choć bardziej o jej braku w wielu przypadkach.
      W mojej pracy zdarza się, że sprzątając lobby musimy też sprzątać toalety. Samo lobby pozostawia w kulturze ludzi wiele do życzenia. Zostawione tacki ze stosem śmieci po jedzeniu, rozlane na stole napoje, frytki walające się na i pod siedzeniami, już nie wspomnę o umorusanych sosem stolikach. Jednak damska toaleta to czasem większa zmora. Jeśli uważacie, że Wasze kobiety to damy o wysokiej kulturze, to grubo się mylicie panowie. Teraz zdradzę wszem i wobec co kobiety, które dbają tak o swój wygląd zewnętrzny wynoszą ze swojego domu rodzinnego, niekiedy też ucząc tego samego braku kultury swoje dzieci.
        Wielokrotnie wchodząc do toalety dla kobiet możecie tam zobaczyć:
  • papier toaletowy walający się na ziemi
  • Śmieci, które wystają ze śmietnika, bo komuś nie chciało się wcisnąć ich głębiej ręką. W tym papier toaletowy, zużyte pieluchy, a nawet zakrwawione i wierzchem włożone ( bo po co to owijać w choćby papier toaletowy) podpaski.
  • Zlewy z kępami kłaków, na których widok dostaje uczulenia
  • Niespuszczona woda w toalecie i zostawiony tam papier, albo niespuszczona woda i brak papieru? Oj tak!
  • Na zlewie żółte coś wyglądające jak chorchy ( to kobiety też tak mogą?)
    Stojąc przed drzwiami i czekając aż taka kobieta opuści toaletę, myjąc przy okazji lustro możesz usłyszeć jak wewnątrz nie myje nawet rąk po załatwieniu się, po wyjściu w drugiej części też jest zlew, ale nie. Nie umyje rąk. A później co? Dotyka takimi jedzenia. Tak, mi też się robi niedobrze. Mało tego kiedy kobieta wchodząc z dzieckiem nie upomina go po załatwieniu się by umyło ręce przekazuje kolejnemu pokoleniu te same złe nawyki. Biedne dzieci.
    Innym tematem jest szarpanie za klamkę. Wchodzisz do toalety w centrum handlowym, zamykasz drzwi, żeby nikt ci nie wchodził, ale moment. Kogo obchodzi to, że drzwi są zamknięte, skoro można szarpać za klamkę ile wlezie. Co mnie obchodzi, że ci się chce szczać, skoro jestem pierwsza? Chyba trzeba czekać! Po drugie czy idąc w gości wchodzisz bez pukania? Bo przecież grzecznie jest najpierw zapukać, a kiedy usłyszysz magiczne "zajęte!" to czekaj w tej kolejce i tyle.

    
     No i punkt ostatni czyli obsikane klapy! Miło jest, że sikasz na małysza, ale może byś przynajmniej to starła, a nie zaznaczała jak pies teren, na który i tak później ktoś wejdzie? Jest tyle opcji jak podnoszenie klapy, można też sobie ją wyłożyć papierem co jest raczej w miarę bezpieczne, bo nie mamy bezpośredniej styczności z klapą. Więc pytam się ciebie po kiego kija obszczywasz wzdłuż i wszerz kalpę, a czasem nawet i podłogę, skoro masz te możliwości? No nic. Jedyne co mogę zrobić to napisać o tym, bo przecież tak na prawdę nie zwrócę uwagi obcemu człowiekowi na takie rzeczy, choć mogło to by być niezłe widowisko i mniemam, że taka kobieta  pewnością by się zawstydziła gdybym powiedziała "O fuj a ta to nawet rąk po szczaniu nie umyła". 
Toaleta też może być zła, że jej nie szanujesz ;)

Jak podoba Wam się pierwszy post z serii WOS? Co wy sądzicie na temat kobiecej kultury w toaletach?