W gastronomii pracuję od kiedy skończyłam szkołę. Miałam okazję więc zapoznać się z dziwnymi pytaniami ze strony gości. Może więc na początek przytoczę definicje, z którą warto zapoznać się zanim wejdzie się do jakiejkolwiek restauracji, lokalu gastronomicznego czy fast foodu.
Według Wikipedii:
Restauracja – lokal gastronomiczny, w którym konsumpcja odbywa się przy stolikach, zwykle z obsługą kelnerską.
Dlatego tak uwielbiam kiedy goście wchodzą do restauracji i zadają następujące pytania:
"Dzień Dobry. Czy można tu coś zjeść?" - na co natychmiast mam ochotę odpowiedzieć, "Nie proszę Pana/Pani. U nas zamawia się jedzenie, żeby na nie patrzeć, a później za to patrzenie płacić."
Lub inny przykład, gdy drzwi są otwarte na szerz ( co wręcz powinno zachęcać i mówić samo za siebie niż odstraszać) i wtedy słyszysz coś takiego jak :
"Dzień Dobry. Otwarte? " - oczywiście w głowie układa się już " Nie proszę pana/pani, dzisiaj lokal jest otwarty tylko po to by się wywietrzył. Dla gości jest oczywiście nieczynne."
Czasem niektórzy zniecierpliwieni goście już ledwie po przekroczeniu progu lokalu wołają o kartę, co mniej więcej odbywa się tak.
"Dzień dobry. Można jakieś menu?" - a ja patrzę tak z uśmiechem na ustach i zapraszam ich by sobie usiedli, a ja podam im karty. Jednak w głowie oczywiście złożyłam sobie już zdanie stosowne do okazji, ale nie wypadające go wypowiedzieć, czyli " Nie proszę Pana. Zakładam, że już pan zna naszą kartę więc zaraz podejdę i przyjmę zamówienie. "
Są też tacy, którzy mimo pustki na sali i wszystkich stolików wolnych, szukają miejsca i pytają czy można usiąść. - "Ależ oczywiście... że nie. Tam siedzą goście, schowani pod peleryną niewidką. Ale chyba mamy jeszcze jeden mały wolny stoliczek dla państwa:)".
Kilka ciekawych kwestii udało mi się też usłyszeć kiedy pracowałam w jednej z sieci fast food'owych w moim mieście. Było to mniej więcej:
-proszenie o ciepłego shake'a!
- o hamburgera/cheesburgera bez mięsa!
- lekko gazowaną wodę ( której nie mieliśmy w sprzedaży)
- czy sprzedajemy hot-dogi?( od razu odpowiem, że nie znajdziecie tego w Burger Kingu, McDonaldsie czy KFC)
Oczywiście z czasem do wszystkiego można się przyzwyczaić. Dlatego takie pytania stały się pewnego rodzaju standardem. Z ciekawych rzeczy uwielbiałam też kiedy nasi goście przekręcali nazwy kanapek czy niektórych napoi zimnych - bezcenne:) A wy? O co pytacie wchodząc do restauracji? Z jakimi przypadkami się zetknęliście?
Według Wikipedii:
Restauracja – lokal gastronomiczny, w którym konsumpcja odbywa się przy stolikach, zwykle z obsługą kelnerską.
Dlatego tak uwielbiam kiedy goście wchodzą do restauracji i zadają następujące pytania:
"Dzień Dobry. Czy można tu coś zjeść?" - na co natychmiast mam ochotę odpowiedzieć, "Nie proszę Pana/Pani. U nas zamawia się jedzenie, żeby na nie patrzeć, a później za to patrzenie płacić."
Lub inny przykład, gdy drzwi są otwarte na szerz ( co wręcz powinno zachęcać i mówić samo za siebie niż odstraszać) i wtedy słyszysz coś takiego jak :
"Dzień Dobry. Otwarte? " - oczywiście w głowie układa się już " Nie proszę pana/pani, dzisiaj lokal jest otwarty tylko po to by się wywietrzył. Dla gości jest oczywiście nieczynne."
Czasem niektórzy zniecierpliwieni goście już ledwie po przekroczeniu progu lokalu wołają o kartę, co mniej więcej odbywa się tak.
"Dzień dobry. Można jakieś menu?" - a ja patrzę tak z uśmiechem na ustach i zapraszam ich by sobie usiedli, a ja podam im karty. Jednak w głowie oczywiście złożyłam sobie już zdanie stosowne do okazji, ale nie wypadające go wypowiedzieć, czyli " Nie proszę Pana. Zakładam, że już pan zna naszą kartę więc zaraz podejdę i przyjmę zamówienie. "
Są też tacy, którzy mimo pustki na sali i wszystkich stolików wolnych, szukają miejsca i pytają czy można usiąść. - "Ależ oczywiście... że nie. Tam siedzą goście, schowani pod peleryną niewidką. Ale chyba mamy jeszcze jeden mały wolny stoliczek dla państwa:)".
Kilka ciekawych kwestii udało mi się też usłyszeć kiedy pracowałam w jednej z sieci fast food'owych w moim mieście. Było to mniej więcej:
-proszenie o ciepłego shake'a!
- o hamburgera/cheesburgera bez mięsa!
- lekko gazowaną wodę ( której nie mieliśmy w sprzedaży)
- czy sprzedajemy hot-dogi?( od razu odpowiem, że nie znajdziecie tego w Burger Kingu, McDonaldsie czy KFC)
Oczywiście z czasem do wszystkiego można się przyzwyczaić. Dlatego takie pytania stały się pewnego rodzaju standardem. Z ciekawych rzeczy uwielbiałam też kiedy nasi goście przekręcali nazwy kanapek czy niektórych napoi zimnych - bezcenne:) A wy? O co pytacie wchodząc do restauracji? Z jakimi przypadkami się zetknęliście?
Te pytania są denerwujące :D
OdpowiedzUsuńOFFICIAL PATTY (klik)
Ludzie często zaskakują głupotą... i to nie tylko w branży gastronomicznej :)
OdpowiedzUsuńCiekawe spojrzenie z innej strony :) Szczerze mówiąc to ja mam zawsze problem z nazwami jedzenia i za to nienawidzę (między innymi) McDonalda, KFC i tym podobnym. Bo chcesz zamówić kawę z mlekiem, ale ni chu*ja, jest tylko Americano, Espresso, Latte, Sratte i inne :D
OdpowiedzUsuńAlbo chcesz tylko hamburgera, a ekspedientka zaraz zasypię Cię pytaniami czy w takim zestawie czy może w innym, a może coś wymienię na coś... No i przepadłam... :D